Na 3 dzień mieliśmy zaplanowany Brooklyn i zwariowane dekoracje świąteczne w Dyker Hights. Niestety mgła opanowała miasto i bez sensu było ruszać na podbój mostu brooklińskiego. Na szczęście jesteśmy elastyczni jak Play-doh Leona, które wszędzie z nami chodzi. Dlatego szybka analiza co nie wymaga biletów i możemy na dzisiaj przenieść i padło na moment na który czekałam od początku! Wizytę pod budynkiem w którym mieszkali „Przyjaciele” – tak jestem psychofanką i nie wstydzę się tego!
Ponieważ zrobiło się nam więcej czasu rano to postanowiliśmy zaszaleć i zjeść nie bajgle na ulicy a porządne amerykańskie śniadanie. I zaszalałam oj zaszalałam. Zamówiłam wytrawnego gofra z mięskiem i syropem klonowym i dostałam oto to monstrum z 2 wielkimi kurczakowymi kotleciorami i giga goferem 😱. Zjadłam 🤷♀️.

Następnie ruszyliśmy w stronę Greenwich Village. Wybraliśmy trasę przez High Line Park – dawną trasę koleji nadziemnej przerobioną na trasę widokową, świetny pomysł ❤️.





Na końcu trasy ukazała się nam futurystyczna wysepka nazwana „Little Island” – park zbudowany na rzece Hudson. Super sprawa.


Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o apartament Carrie z Seksu w wielkim mieście ale to nie na to czekałam. Dopiero gdy dotaliśmy pod adres 90 Bedford Street opanowała mnie prawdziwa radość! Z tego wszystkiego zgłodniałam i zjadłam pyszne Tacosy (polecajka – Little Taco House (przepychota). Przemek nie odczuł tych emocji więc nie zgłodniał.

Po tym jak zjadłam Tacosy to Przemek zgłodniał, więc wybraliśmy się na Nowojorskiego serniczka z 10 najlepszych na Manhatanie. Żadne zdjęcie z procesu jedzenia się nie nadaje do publikacji ale to chyba był najlepszy sernik w moim życiu. Serio serio.

Serniczek tylko rozbudził nasz apetyt więc przechodząc przez washington square park (Heloł – Kiedy Harry poznał Sally) doszliśmy do dzielnicy Little Italy gdzie w Pizzerii prowadzonej przez uroczego włoskiego staruszka (z 3 letnią wnuczką – wszystko wiemy) pożarliśmy pyszną pizze. I byliśmy już zmęczeni tym całym dniem jedzenia, więc przechodzą przez księgarnie Strand (Dash&Lilly 🙈) wróciliśmy do hotelu.




Aha czy mówiłam wam już, że to jest widok z naszego pokoju? Na farcie bo mieliśmy zarezerwowany inny hotel, który nie zdążył się otworzyć i w ramach rekompensaty przenieśli nas tutaj 😍😍😍. To ostatni wieczór z takim widokiem bo jutro ruszamy już do Miami i za 8 dni wracamy do Nowego Yorku już do innego hotelu.


