Dzisiejszy dzień to chyba najfajniejszy dla dzieciaków dzień z całego wyjazdu (a konkurencja jest spora, prawie tydzień w ciepełku na filipinach). Zaledwie 40 minut bezpośrednim pociągiem z Osaki (albo 60 minut z 2 przesiadkami jeśli komuś pomylą się pociągi), znajduje się pierwsza stolica Japonii (Kioto to druga a Tokio aktualna jakby ktoś się zastanawiał). Znajdują się tutaj bardzo duże, bardzo stare i bardzo ważne świątynie ale dla nas dzisiaj nie miało to większego znaczenia. Dzisiaj w Narze liczyło się jedno. JELONKI 😍. Wprawdzie w planie mieliśmy odwiedzenie tych starych, ważnych i zapewne pięknych miejsc ale dzieciaki miały tyle radości z karmienia jelonków, że nie mieliśmy serca odrywać ich od tego zajęcia i cały dzień spędziliśmy w parku spacerując, wygrzewając się w słoneczku i kłaniając się tym pięknym istotom. Pukniecie się w głowę, po co się kłaniać dziczyźnie? Otóż jelonki w Narze to eleganckie zwierzęta, które przejęły zwyczaj od swoich rodaków uprzejmego kłaniania się i gdy się im kłania odkłaniają się. Przynajmniej w teorii. W praktyce spacerując po parku masz wrażenie, że mógłby to być ogród w zakładzie psychiatrycznym gdzie wszyscy kłaniają się zwierzętom z różnym rezultatem. Czasami się odkłonią, czasami po prostu wykradną krakersa a czasami pogonią Cię dziwnym świstem 😂.









A z polecajek jedzeniowych na obiad zjedliśmy przepysznego tuńczyka w Maguro Koya!
