Key Largo – nasz dzień odpoczynku

Key Largo mieliśmy zaplanowane jako nasz chillowy dzień regeneracyjny. Zgadnijcie kto budził nas od 4 rano 😂. Tak Tututy we własnej osobie, przyfrunęły (tak te skubańce potrafią latać!) z działki obok i ku uciesze Leona urządziły sobie poranny koncert.

Co zrobisz jak nic nie zrobisz. Zjedliśmy pyszne śniadanko, które przygotował nam mój ulubiony szef kuchni – Przemek, wreszcie mamy apartament z kuchnią, a tutejsze awokado jest boskie więc korzystamy.

I zebraliśmy się na plaże. Muszę wam powiedzieć, że naprawdę dzisiaj odpoczęliśmy, plaża a raczej kompleks plażowo parkowy jest super przygotowany na dzień z dziećmi, jest plac zabaw, są toalety, prysznic, zacienione stoły, krzesła i nawet grille. Kąpielisko jest wygrodzone, i jest sporo płytkiego więc też super, Leonowi tak się podobało, że ledwo udało nam się zebrać.

Resztę dnia spędziliśmy na jeżdżeniu po dobrych jedzonkach, jedliśmy Tacos (ale nie lepsze niż to w Miami). Pyszne ceviche i krewety w przyportowej rybiarni gdzie posiłek umilał Pan grający na casio z głosem Barry’ego White’a. No i oczywiście Key Lime Pie – w obiadowni przy autostradzie, takiej klasycznej z filmów ^^

Dodaj komentarz