New York New York!

Na wyjazd zdecydowaliśmy się dosyć spontanicznie. Plany wyjazdowe były inne, miały być narty ale los namieszał i się nie udało, ale w tym samym czasie Stany po dłuuugim covidowym lockdownie się otworzyły. Stwierdziliśmy, że to idealny moment żeby zdążyć jeszcze przed 2 urodzinami Leona aby mógł lecieć za darmo. Przyznam, że świąteczny Nowy York był moim marzeniem od dawna, a żeby dorzucić coś dla Przemka połączyliśmy Nowy York z Florydą i mamy to, wakacje marzeń.

Trochę obawialiśmy się 9-cio godzinnego lotu z prawie 2 latkiem ale jakoś się udało. Miałam dużo naklejek i innych drobnych zabawek i przeciągnęliśmy Leona ile się dało, potem padł na 3h i obudziły go kanapki godzinę przed lądowaniem. Potem dużo zamieszania z dostaniem się do hotelu, usypianie i… pobudka o 4 rano ale cóż to dla nas. 2 lata nieprzespanych nocy przygotwały nas na takie okazje więc przez okno obejrzeliśmy wschód słońca a o 7 ruszyliśmy na podbój Manhattanu.

Pierwszy punkt programy śniadanko, na początek stawiamy na klasyk czyli bajgle. Szybki research i wybieramy miejsce „Liberty Bagels Midtown” pyyyszny wybór, nawet Leon zadowolony ❤️

Po naładowaniu się jedzonkiem ruszamy zobaczyć Statuę Wolności oraz Manhatan z dalszej perspektywy. Przeczytałam, że alternatywą do komercyjnych wycieczek jest przepłynięcie się darmowym Staten Island Ferry i przyznam, że był to strzał w 10. Super widoki, nie mówiąc o tym, że wyobrażałam sobie kultową Working Girl zmierzającą do pracy i tylko czekałam aż wpadnę na Harrisona Forda. Najlepiej szybko wejść na samą górę na prawą stronę wypływają z Manhatanu i lewą wracając. Podobno często jest problem żeby zająć dobre miejsce bo jest tłum ludzi ale trafiliśmy w fajny okres, kiedy i lokalsów i turystów nie ma za wielu, więc zupełnie nie było problemu.

Po powrocie na ląd zgodnie z moim planem mieliśmy jechać metrem do centrum ale Leon o 11 był już mega marudą i musieliśmy go uśpić, więc nastąpiła szybka zmiana planów i spacerkiem ze śpiącym Belzebubem zwiedziliśmy sobie Financial district. Przyznam, że One World Trade Center zrobił na mnie duże wrażenie. To najwyższy wieżowiec w Stanach i bryła jest moim zdaniem przepiękna. Niestety ciężko się nim 100% procentowo cieszyć wiedząc co znajdziemy tuż obok. 9/11 Memorial absolutnie zmiótł mnie emocjonalnie. Pamiętam do dzisiaj jak przeżywałam zamachy jako 10 letnia dziewczynka i nie byłam w stanie pojąć tej tragedii. Dzisiaj moje uczucia się nie zmieniły. Tak samo nie rozumiem okrucieństwa ludzi, które zresztą cały czas ma się dobrze nawet u nas teraz, gdy ludzie zamarzają na granicy. Ale wracając do pomnika to chyba pierwszy raz w życiu, sztuka tak idealnie zobrazowała moje uczucia. Głębia i otchłań rozpaczy, a właściwie 2 bo pomniki są 2 dokładnie w miejscach po wieżowcach.

Tuż obok memorialu powstało odjechane centrum handlowe Oculus, stanowczo warto zajrzeć. Zaprojektowane przez hiszpańskiego architekta ma przypominać gołębia wypuszczonego z dziecięcych dłoni.

Ponieważ żołądki zaczęły się nam już trawić z głodu a Belzi nadal spał zdecydowaliśmy się na po kawałku sławnej pizzy Joe’ pizza, sławnej bo zgodnie ze ścianą wszyscy sławni ją jadają. Z podekscytowania, że zaraz do środka wejdzie Robert Downey Jr. albo inny miłośnik pizzy zdjęcia nie zrobiłam. A sama pizza całkiem pyszniutka.

Gdy Leon się obudził zjedliśmy jeszcze makaron i pozwiedzaliśmy co zostało w Financial distric a ponieważ byliśmy już trochę ziębnięci na koniec dnia udaliśmy się do mojego ukochanego Macy’s na 34 ulicy (Cud na 34 ulicy!!!). Na koniec dnia wciągneliśmy pankejki i padamy na twarz dobranoc.

Dodaj komentarz