Dzisiaj próbujemy wcześniej się zebrać ale Leon ma swoje plany na ten dzień, wiadomo 🤷♀️, udaje się nam ruszyć o 10 i zmierzamy do miasteczka Seyðisfjörður, miałam wobec niego duże oczekiwania i nie jestem rozczarowana! Gdybym miała wybrać najurokliwsze miasteczko w jakim byliśmy to to stanowczo by wygrało. W zatoce nad oceanem, dookoła góry i wodospady, kolorowe domki i uśmiechnięci ludzie






Po spacerze i kawie połączonej z chwilą opalania ruszyliśmy w drogę na zachód, w stronę jeziora Mývatn. Dzisiaj odpuściliśmy zwiedzanie, chcieliśmy dotrzeć trochę wcześniej na nocleg bo mamy super domek. Po drodze w mijanym mieście udało się zrobić zakupy i nasze drugie obowiązkowe testy na covida. Droga do Mývatn prowadzi przez iście marsjański krajobraz, widzieliśmy już coś takiego na Galapagos ale chyba nie na taką skalę. Wcale nie dziwi, że na Islandii trenował Neil Armstrong przed swoim lotem na księżyc (NASA uważało, że tutejszy krajobraz z dostępnych ziemskich najbardziej przypomina księżyc).


A oto nasz dzisiejszy nocleg nad jeziorem Mývatn.





