Południowy-wschód wyspy

Dzisiaj po obudzenia czekała nas niespodzianka – słońce! Pierwszy raz zobaczyliśmy je na Islandii, zupełnie zmieniło krajobraz, Przemek przeszczęśliwy bo tego mu tu brakowało, więc to chyba specjalnie na jego urodziny :). Mi osobiście deszcz nie przeszkadza, dodaje trochę tajemniczości ale wiadomo łatwiej zwiedzać na sucho ;). Niestety Leona chyba zmęczyła podróż i miał lekką gorączkę, skonsultowaliśmy z lekarzem i stwierdziliśmy, że jedziemy dalej ale będziemy z Leonem odpuszczać część atrakcji.

Tak więc na pierwszą przygodę Przemek ruszył sam. Pojechał zobaczyć jezioro polodowcowe Jökulsárlón, powstające z topniejącego lodowca Vatnajökull. To najgłębsze jezioro na Islandii o głębokości 284 metry. Widać duuużo lodu a to tylko 10% bo 90% jest pod wodą. Liczyłam, że zobaczy tam foki bo podobno żyje ich tam aż 300 ale niestety widocznie słońce nie cieszy ich tak jak nas i wolały zostać w ukryciu 🤷‍♀️.

1000-letni lód idealny do 18-letniej whisky – taki komentarz usłyszałam od Przemka 🙂

Następnie postanowiliśmy przejechać do Hofn do apteki i pięknego widoku na lodowiec. Po drodze udało się nam zrobić sesję z islandzkimi konikami 🥰.

W Hofn Leon nam porządnie zasnął więc postanowiliśmy skorzystać z okazji i przejechać ile damy radę do pobudki. Ponieważ zboczyliśmy troszkę z głównej drogi musieśmy przedzierać się szutrową, całe szczęście, że mamy samochód 4×4 bo byłoby ciężko. Natomiast widoki wynagradzają wszelkie niedogodności a Leon śpi 2 h więc udaje się nam przejechać niezły kawałek. 💪

Dodaj komentarz