Uff udało się ruszuliśmy w drogę, jeszcze nigdy nie podróżowaliśmy z taką ilością bagaży, czuję się trochę jakbym emigrowała, a nie leciała na 11 dni na wakacje (chciaż po ostatnich wyborach nie byłby to taki głupi pomysł ;)). Długo wahaliśmy się co zrobić z tymi wakacjami, troszkę bałam się lecieć, ale w Polsce skutecznie odstraszyły nas upały, w końcu padło na kraj z najmiejszą ilością zachorowań – Islandię. Stresik czy nie zatrzymają nas na kwarantannie był, ale jeśli opublikowałam tego posta to znaczy, że wynik był negatywny a następny test za 5 dni. Plan jest prosty zrobić tak zwany ring road czyli objechać wyspę dookoła. Pomysł średni w związku z tym, że Leon nie lubi przebywać w foteliku powyżej pół godziny, ale cóż ahoj przygodo!



