Santiago de Chile i Valparaiso

Uff po długich przygotowaniach i bardzo wymagającym pakowaniu udało się, dopieliśmy plecaki z absolutnie najmniejszą ilością rzeczy z jaką kiedykolwiek podróżowaliśmy. Co nie oznacza, że są one małe lub lekkie gdy zarzuciłam mój na plecy trochę mnie przeciążył tak, że musiałam skorzystać z pomocy ściany ale szybko wzięłam się w garść bo przypomniałam sobie, że jestem crossfiterem i to dla mnie pikuś. Po przypięciu plecaków z przodu wyglądamy jak 2 wielbłądy ale czujemy się jak prawdziwi podróżnicy. Ruszamy! Najpierw do Paryża a potem szybkie 14 godzin w samolocie i jesteśmy na miejscu.6240ACC9-1989-4B03-8C9C-0ECEC31DCE68

Santiago de Chile i Valparaiso
Pierwsze 3 dni spędzieliśmy zwiedzając Santiago de Chile oraz nadmorskie miateczko Valparaiso. Niestety mamy pecha i tak jak w zeszłym tygodniu było podobno 29 stopni to teraz jest 10, ubrałam wszystkie moje warstwy jakie zabrałam i jest ok ale nie wiem co zrobię jeśli dalej w podróży będzie zimniej, chyba wejdę w śpiwór i będę zwiedzać skacząc niczym olbrzymia gąsienica. Mieszkamy w prześlicznym hostelu blisko centrum z pomieszeniami o wysokości 6 m, jedyny mankament to okna z pokoju które nie wychodzą na zewnątrz tylko na korytarz, ale jako, że pamiętamy, że w Brazylii to był standard a za prawdziwe okno trzeba sporo dopłacić przyjmujemy to na klate. Santiago to wielkie i dosyć europejskie miasto z prawie 7 mln mieszkańców. Na każdym rogu w centrum można znaleźć starbucksa a o ich sieci metra możemy pomarzyć… Pierwsza rzecz jaką warto o Chile powiedzieć to fantastyczni ludzie, każda napotkana przez nas osoba była przesympatyczna i niezywkle pomocna, łącznie z komunikowaniem się z nami przez google translate aby być pewnym czy na pewno dobrze zrozumieli pytanie.

Naszym ulubionym sposobem zwiedzania miast są free walking tours, po pierwsze możemy dowiedzieć się dużo poza przewodnikowych ciekawostek o mieście a po drugie jest okazja aby poznać innych młodych podróżników, w Santiago poznajemy holenderską parę surferów, którzy mają zamiar wypożyczyć camper i przez 3 miesiące zwiedzać wybrzeże Chile oraz włosko czeską parę studenów kończących miesięczną podróż. Wymieniamy się doświadczeniami i planami pijąc najsłodszy drink świata, słodkie wino z sokiem malinowym i lodami ananasowymi mniam.

W Valparaiso również udaliśmy się na free walking tour. Jak określiła to miasto nasza przewodniczka Valpariso to szalony, kolorowy świat w którym wszystko żyje własnym życiem. Czas tutaj jest pojęciem względnym, zegary na wieżach nie działają oprócz jednego – w niemieckim kościele (to nas nie zdziwiło;). Miasto należy do artystów, malarzy, muzyków i poetów. Ulice tętnią kolorowym życiem, a ludzie chcąc nie chcąc trzymają kondycję – miasto rozpociera się wśród 42 wzgórz i jest stromoooo, po dniu zwiedzania moje nogi wypełniła wata.
Teraz troszkę o tym co jest jedną z ważniejszych części naszych podróży, czyli jedzenie ^^. Już w Polsce posprawdzaliśmy wszystko żeby wiedzieć co zjeść, gdzie i za ile. Dla Przemka najbardziej wyczekiwanym punktem programu w Santiago był stek ;). I doczekał się! Ale po następnych posiłkach okazało się, że nie było to co wcale najlepsze co Chile ma do zaoferowania, najlepsze ma ryby i owoce morza we wszystkich formach: sławne ceviche, pyszne świeże ryby, makarony z owocami morza, bosko! Z innych typowych dań spróbowaliśmy chacarero, olbrzymiego hamburgera z cienko pokrojoną wołowiną, kapustą kiszoną i słoikiem majonezu, oraz hot doga giganta z drugim słoikiem majonezu – smaczne ale zupełnie już nas nie dziwią ludzie kulki odbijający się po Santiago ;).

To co mnie dodatkowo urzekło w Chile to ich podejście do bezdomnych psów, wszędzie w mieście porozstawiane są jedzenie i woda, w parkach wybudowane budy a gdy robi się chłodniej ktoś ubiera psy w kubraczki. Za skrzywdzenie bezdemnego psa jest kara więzienia, brawo Chile!

A teraz siedzimy na lotnisku i czekamy na nasz lot na północ do Calama!

Dodaj komentarz